Fantasy Booking

Forum przeznaczone dla bookerów.


  • Index
  •  » PWS
  •  » PWS Wednesday Night Impact #1 (9.07.14)

#1 2014-07-02 22:32:50

Cytryn

Administrator

Zarejestrowany: 2014-07-02
Posty: 18
Punktów :   

PWS Wednesday Night Impact #1 (9.07.14)

30-Man Royal Rumble Match
(Zwycięzca dostaje bez żadnych eliminacji pretendentem do pasa World Heavyweight. 8 zawodników, którzy odpadną jako ostatni wezmą udział w turnieju, który wyłoni drugiego pretendenta)



Tag Team Match
(Zwycięzcy zostają pretendentami do pasów Tag-Team)

Brooklyn Hooligans (TaDarius Thomas, Kenny King) vs The Usos vs ???



Tag Team Match
(Zwycięzcy zostają pretendentami do pasów Tag-Team)

Best In The World vs No Risk No Champaigne  vs ???



Singles Match
(Ćwierćfinał Turnieju o miano drugiego pretendenta do pasa World Heavyeight)

??? vs ???

Offline

 

#2 2014-07-08 22:31:11

Cytryn

Administrator

Zarejestrowany: 2014-07-02
Posty: 18
Punktów :   

Re: PWS Wednesday Night Impact #1 (9.07.14)

3...

2...

1!

http://cache.onlineworldofwrestling.com/wp-content/uploads/2012/12/PWS.jpeg



Rozbrzmiewa Seven Nation Army w wykonaniu The White Stripes, a my jesteśmy w hali sportowej w Dallas, gdzie odbywa się pierwsze w historii PWS Wednesday Night Impact. Strzelają fajerwerki, a rozemocjonowani ludzie dobrze bawią się na trybunach.

To jednak dość szybko się kończy, gdyż nagle rozbrzmiewa If I Were A Rich Man i zza kulis wyłania się chairman federacji, Stan Madoff, który pewnym krokiem udaje się do ringu!

Stan Madoff: Dobry wieczór państwu! Jest w tym wszystkim coś... podniecającego. Już dawno nosiłem się z zainwestowaniem moich pieniędzy w coś, co da ludziom wiele rozrywki, a nieskromnie przyznam, że ja także liczę na jakiś zarobek. Jednak zastanawiając się tym, co da ludziom największą dawkę rozrywki, myślałem nad wieloma projektami. Football? Koszykówka? Hokej? A może popularny ostatnio Soccer? Nie, nie i jeszcze raz nie! To wrestling jest najbardziej emocjonującym sportem dla nas, Amerykanów! Do takiego własnie wniosku doszedłem w swoich rozważaniach i dzięki temu mogę stać tutaj przed Wami w Pro Wrestling Syndicate na pierwszym w historii Wednesday Night Impact! Jednak czas goni, a ucieka mi główny wątek, którym chciałem się podzielić. Jestem potężnie zajętym przedsiębiorcą,a przy tym - nie mam doświadczenia w tym biznesie. Gala nie przypadkowo odbywa się w Teksasie, bo właśnie tutaj znalazłem kogoś, kto na tym się zna i kto zdecydował się na to, by pomóc mi z tym projektem. Proszę państwa, żeby nie przedłużać, oto przed Wami nowy Generalny Manager Imapktu!

Rozbrzmiewa to theme i już na rampie pojawia się nie kto inny jak John "Bradshaw" Layfield! Zbiera on ogromny cheer, wchodzi do ringu i wita się z prezesem federacji.

Stan Madoff: Jednak postawiłem Johnowi pewien warunek. Jako, że wciąż brakuje nam trzydziestego czynnego wrestlera w federacji, będzie musiał wziąć udział w dzisiejszym Royal Rumble Matchu, który ustali nam nie tylko pierwszego pretendenta do pasa World Heavyweight, ale także ośmiu kolejnych śmiałków, którzy będą mogli zostać drugim pretendentem! Dwudziesty drugi zawodnik, który odpadnie stawi dziś czoła temu, który odpadnie jako ostatni, czym zaczniemy turniej i zarazem skończymy dzisiejszą galę! I całkiem możliwe, że to właśnie JBL zgarnie miano pretendenta, a przynajmniej załapie się do turniejU!
JBL: Ekhem...
Stan Madoff: Tak, John?
JBL: Mam pewną propozycję. Nie twierdzę, że nie jestem w stanie wygrać, ale nie za bardzo interesuje mnie rola Generalnego Managera i głównego mistrza federacji jednocześnie. Dlatego, jako osoba w pełni bezstronna, a przy tym będąca dobrym GM'em, chcę zapewnić naszej publiczności trochę więcej rozrywki. Jeśli załapię się do finałowej 9, proponuję, aby za mnie do turnieju dostał się następny zawodnik, a ja zyskam przywilej wyznaczania zawodników do kolejnych meczów turnieju. Jeśli natomiast wygram... sam wyznaczę obu pretendentów.
Stan Madoff: Cholera! To mi się podoba! Zaczynasz z wysokiego C! Zgoda. W takim razie ja już nie mogę doczekać się Royal Rumble Matchu! Trzymaj się John i powodzenia!

Rozbrzmiewa znów theme song prezesa, a my przenosimy się do stolika komentatorskiego.

Michael Cole: Pierwsza gala PWS stała się faktem!
Justin Roberts: W ten środowy wieczór witają się z państwem Justin Roberts.
Michael Cole: Oraz Michael Cole.
Justin Roberts: Michael, dzisiejszych meczów chyba nie trzeba omawiać. Pierwszy dostarcza już naprawdę dużo ciśnienia.
Michael Cole: Zgadzam się. Royal Rumble Match i to jeszcze o taką stawkę, zawsze dostarcza niesamowitych emocji.
Justin Roberts: Następnie aż sześć drużyn będzie miało szansę, by zostać pretendentami do pasów Tag-Team. Jednak wciąż mamy tam wolne miejsca dla dwóch drużyn. Domyślasz się, kto może je zająć, Michael?
Michael Cole: Mam swoje typy, ale mimo wszystko nie chcę ich narazie zdradzać. A w Main Evencie czeka nas pierwszy ćwierćfinał o miano drugiego pretendenta do pasa World Heavyweight. Czy jednak on się odbędzie? JBL, jak przed chwilą słyszeliśmy, ostrzy sobie zęby, by wygrać Royal Rumble Match i tym samym zakończyć turniej!
Justin Roberts: Cóż, numerki już rozlosowane, a więc zaczynajmy pierwszy w historii PWS mecz na Impakcie! Na pewno będą emocje!

30-Man Royal Rumble Match
(Zwycięzca dostaje bez żadnych eliminacji pretendentem do pasa World Heavyweight. 8 zawodników, którzy odpadną jako ostatni wezmą udział w turnieju, który wyłoni drugiego pretendenta)



A więc pierwszym zawodnikiem jest któryś z braci Usos! Ktoś ich rozróżnia? Ja nie, ale załóżmy, że to Jey idzie do ringu. Jest już w środku i czeka na rywala.

To Big E Langston! A więc mamy już pierwszą dwójkę w ringu! Sędzia każe bić w gong i zaczynamy!

Walka na początku toczyła się pod zdecydowane dyktando Langstona. Mimo to Big E nie udało się wyrzucić Usosa z ringu, chociaż ten kilka razy był na deskach. Na próbach pozbycia się Jey'a z ringu kończymy, gdyż do ringu już wychodzi trzeci zawodnik.

Numer trzy to Cesaro! Zawodnik jest jednak ubrany w garnitur i okulary z grubymi, czarnymi oprawkami. W ręce ma neseser, ale idzie spokojnie do ringu. Zaczyna się przy nim rozbierać do kostiumu wrestlingowego.

Walka zdecydowanie się wyrównała. Cesaro udało się na moment zdominować ring, ale bardzo szybko Jey Uso wreszcie poczuł, że to do niego należy następne przysłowiowe 5 minut. Prawie udało mu się wyrzucić Szwajcara z ringu poprzez hurricanranę, ale Cesaro był czujny i zawiesił się na linach, po czym wślizgnął się z powrotem do środka kwadratowego pierścienia. Langston w tym czasie po raz kolejny shoulder blockiem znokautował Jey'a.

Z czwórką pojawia się TaDarius Thomas! A więc jest już dwóch Brooklińskich Chuliganów w ringu!

We dwójkę czarnoskórzy zawodnicy radzili sobie dużo lepiej. Znów inicjatywę przejął Langston, a TaDarius pomagał mu, gdy zagrożenie zbliżało się zza pleców. Pomimo starań, nie udało im się wyrzucić Cesaro lub Jey'a.

Piątkę wylosował Sami Zayn, który już rusza do ringu!

Sami ma siłę przebicia. Kilkoma high kickami poradził sobie z TaDariusem, blyskawicznym drop kickiem odepchnał też Langstona, ale ostatecznie skończyło się na pacyfikacji przez Cesaro. Szwajcar chciał z ringu pozbyć się Langstona, lecz szybko oprzytomniał Thomas, który nie pozwolił na eliminację kolegi. Jey Usos wrócił do gry powalając TaDariusa, a Zaynowi po raz kolejny udało się poradzić z Langstonem, kończąc to fantastycznym splashem.

6 to Crazy Steve! Zawodnik idzie do ringu w... kaftanie bezpieczeństwa! Tam sędziowie pomagają mu go zdjąć, a Steve rzuca się do ringu!

Steve raczej nie zrobił różnicy w ringu. Odzyskali jednak inicjatywę Chuligani, którzy najpierw pozamiatali ring, a potem dość szybko pozbyli się z niego Szalonego Steve'a.

Dean Ambrose! Dean Ambrose pojawia się na rampie!

Oj, teraz nie ma przebacz. Dean błyskawicznie rzuca się na Langstona z serią punchów, potem niszczy jeszcze każdego, kto ośmieli się podejść, czyli wszystkich zawodników w ringu i dominuje!

Tymczasem do ringu idzie ostatni zawodnik z Brooklynu! Kenny King!

Kenny atakuje Deana, ale ten odprawia go z kwitkiem. Nie widzi jednak, iż zza pleców pozostała dwójka grupy szykuje chytry plan. Double shoulder block dla odwracającego się Deana. Ambrose upoadając robi salto. Kto sprzeciwia się czarnoskórym zawodnikom, natychmiast zostaje spacyfikowany! Taki w ringu mamy klimat! Trójka radzi sobie z każdym z osobna.

Jako dziewiąty do ringu idzie Jimmy Uso! A więc The Usos w komplecie! Czy przeciwstawią się Langstonowi i spółce?

Jimmy wniósł do ringu wiele świeżości. Razem z bratem szybko poradzili sobie z niepokornymi Murzynkami. Pomógł im w tym trochę Sami Zayn, który jednak szybko został sprzątnięty przez Cesaro. Szwajcar jedak nie ma łatwego życia, gdyż szybko nim zajął się Dean Ambrose. Obaj Usos są teraz na narożnikach. Chcą skoczyć na podoszących się Chuliganów i... niepotrzebnie tauntują! Thomas i King biorą Jey'a, a Langston zajmuje się Jimmym! The Usos żegnają się z Royal Rumble!

W ringu jest sześciu zawodników. Cała trójka Chuliganów, Dean Ambrose, Cesaro oraz Sami Zayn. Jednak zaraz zrobi się tłoczno. Do środka zmierza The Great Khali!

Potężny Hindus wchodzi do ringu i od razu rzuca się nań trójka, która bardzo mocno zdominowała ring. To był błąd. Każdy z nich dostaje po klapku na klatę i lecą w dół niczym dziecko spadające z huśtawki. A ryczą przy tym niemiłosiernie. Dean Ambrose, któremy dostał kosza od Cesaro, także rusza, ale tylko po to, by Khali odprawił go z kwitkiem. Cóż, nie ma powodzenia Dean. Cesaro rusza i... kolejna "lepa". Sami zwątpił, ale nie! Jednak ruszył i... też nadziewa się na dłoń Hindusa. Khali stoi w ringu sam, a reszta próbuje się podnieść.

ONE OF THE KIND! Rob VAN DAM idzie do ringu. Ale zaraz... Dlaczego jest ubrany jak gość z KFC?

Niesie ze sobą tacę z pepsi i pyta się, kto chce pić? Kilka rozdaje publiczności, ale z dwiema idzie do środka. Częstuje Khaliego Pepsi, ale ten odtrąca i wylewa napój. Robowi zostaje jeszcze jeden kubek, który wylewa na Hindusa! To był błąd i RVD to zrozumiał! Huk! To RVD leci z ringu! To koniec Royal Rumble dla niego!

Booyaka Booyaka!

Rey Mysterio wchodzi do ringu i błyskawicznie unika ciosu Khaliego. Odbija się od jednej z lin, od drugiej i radzi sobie hurricanraną z potężnym Hindusem. Nie wiem jak to zrobił, ale Khali jest na ziemi! Brooklińscy Chuligani od razu czują w tym swoją szansę. Rzucają się na Mysterio, ale ten nie jest w ciemię bity! Jednego odprawia z kwitkiem low kickami, drugiego drop kickiem, a przed trzecim ratuje go... Sami Zayn! Rey dziękuje Samiemu, ale nie ma na to czasu! Znów nacierają! Kenny King na Rey'a, Zayna atakuje TaDarius i... obaj nadziewają się na zabojcze hurricanrany! Obaj wylatują z ringu! Cesaro znów walczy z Deanem Ambrosem. Moxley ma przewagę, ale nie umie tego wykorzystać i pozbyć się Szwajcara z ringu!

Do ringu idzie Kowboy, Wesley Blake!

Tymczasem znów na nogach jest Khali, który szybko powala Rey'a i Zayna. Obaj próbują się odgryźć, ale natrafiają na próbę chokeslamu. Tylko próbę, gdyż z rozpędem wpada w niego quasi-spearem Dean Ambrose. Obija twarz Hindusowi. Wesley Black rzuca się natomiast na Cesaro, kopiąc go, ale nic z tego nie wychodzi.

A teraz czas na... Clinta Dempsey'a? WHAT? To ten piłkarz?! Ależ nie! To Damien Sandow ubrany w strój piłkarski reprezentacji USA! Kopie przed sobą piłkę i wchodzi do ringu!

A w tym samym czasie Dean Ambrose potężnym clotheslinem pozbywa się Khaliego! Dean czyści ring dalej! Wyrzuca także Wesley'a Blake'a. W tym momecie z piłką do ringu wchodzi Sandow. Macha śmiesznie nogami nad piłką, jakby chciał się kiwać z Deanem, po czym... kopie nią prosto w nochal Ambrose'a! Dean ma mord w oczach. Sandow przeprasza, ale na niewiele się to zdaje! Boom! i Damien żegna się z Royal Rumble!

A teraz czas na Tysona Kidda!

Tyson nie zmienił jakoś obrazu w środku ringu. Rey Mysterio oraz Sami Zayn próbowali pozbyć się Big E Langstona, który po odpadnięciu kolegów jakby stracił siły. Ambrose znów zajął się Cesaro, ale wcześniej spacyfikował Tysona.

Numer 16 i... nikt nie wchodzi? To jakiś żart? Czyżby to było miejsce JBL? Czyżby to był jego chytry plan na wygraną?

Dean Ambrose częstuje teraz Cesaro Dirty Deedesem. I to wydaje się najciekawszy moment tego fragmentu walki, gdyż Big E poradził sobie z Zaynem i Mysterio, ale dopadł go Tyson Kidd, który próbuje teraz wyrzucić Langstona przy narożniku.

O w niemyte ucho Mariana! Rozbrzmiewa Sweet Home Chicago i do ringu idą... Austin Aries oraz The Big Show! Ale ubrani jak The Blues Brothers! Czyżby to byli Austin Blues oraz The Big Blues Show?

Bracia Blues wdarli się do ringu i szybko zyskują sobie przewagę. Zawodnicy w po "wyczyszczeniu" ringu zdejmują czarne okulary. Dopadają jednak do nich Mysterio i Zayn. Szybko zostają odprawieni z kwitkiem przez potężny cios Big Blues Showa oraz kopniak Austina Bluesa, a całość wykorzystuje Cesaro, który pozbywa się zamaskowanego zawodnika i Zayna z ringu! Sprytnie wyczekał moment, ale jakoś nie śpieszy się z podejściem do The Blues Brothers, chociaż ci go do tego zachęcają.

Numer 18 to Brock Lesnar!

Podobnie jak wcześniej bracia, tak teraz Brock wykorzystuje świeżość. Najpiew powala mniejszego Bluesa, a potem, chociaż na raty, radzi sobie z większym. Niszczy dosłownie Big E, a potem zmiata z nóg Cesaro. Jednak teraz czas na Deana Ambrose'a. Lesnar rzuca się na niego z ground'n'poundem, ale Dean nie oddaje pleców jak Jacek Wiśniewski. Szybko przeturlał się i teraz on jest na górze. Bijatyka pomiędzy dwojką trwa, a tymczasem...

Do ringu wchodzi Justin Gabriel.

Justin staje ramię w ramię z Tysonem Kiddem, swoim tag-team partnerem. Obaj atakują Blues Brothers i dzięki wcześniejszej akcji Lesnara, udaje im się powalić Showa i Austina. Wróćmy jednak do Lesnara i Ambrose'a! Brock wykonuje na Deanie F5! Aż ring zadrżał! Tymczasem Big E próbuje uniknąć eliminacji przez Cesaro.

Z dwudziestką wchodzi Samuel "The Illusionist" Shaw! Jednak jego wejście jest spektakularne! Niczym Arda Turan w reklamie Nike uwalnia się z łańcuchów i dopiero wtedy idzie do kwadratowego pierścienia!

Ambrose po F5 leży jak nieżywy. Lesnar szuka kolejnej ofiary i znajduje ją w postaci Cesaro. Ten jednak nie daje się zaskoczyć i odsłania będącego na apronie Langstona! Lesnar wpada w niego i go eliminuje! Napadają zaraz na niego Tyson Kidd oraz Justin Gabriel, ale wydaje się, że napaść ta jes pozbawiona sensu, gdyż obaj szybko zostają spacyfikowani. W tym samym momencie Shaw unika ataku Blues Brothers, za każdym razem okręcając się wokół własnej osi. Niczym prawdziwy David Copperfield.

Czas na prawdziwego angielskiego dżentelmena! Aiden English!

Podnosi się powoli Ambrose, co wykorzystuje Cesaro. Kilkoma punchami zachęca go do opuszczenia ringu. The Blues Brothers wreszcie dorwali iluzjonistę! I pozbywają się go z ringu! Przed braćmi stoi jednak nie małe zadanie, bo znów na cel obrał sobie ich Brock Lesnar. Cholera jasna! F5 na Austinie Bluesie! F5 na Big Blues Showie! Ależ seria ef piątek! English natomiast próbuje podnieść Gabriela tak, żeby się nie ubrudzić, ale z pomocą koledze przychodzi Kidd.

Jack Swagger wchodzi do ringu jako 22.!

Po fantastycznym natarciu z ringiem za sprawą Brocka Lesnara pożegnali się Gabriel i Kidd. Wkurzony Ambrose, który jakoś ocalił się od eliminacji od Cesaro nie popuszcza. Kopniak w brzuch Lesnara i mamy running knee lift! Na ringu miejsce natomiast robi sobie Swagger, który po kolei, na Aidenie Englishu, Austinie Bluesie i Cesaro wykonuje german suplexy. Problem zaczyna się na Big Blues Showie, ale tego Swagger wyrzuca do narożnika i tam upada całym ciężarem ciała na olbrzyma.

23 dla Davey'a Richardsa!

Widać, że Richards jest obrażony tym, że dostał 23, a nie 30. Ma minę jakby chciał iść do domu, ale ostatecznie łaskawie wchodzi do ringu. Tam szybko napotyka Ambrose'a, który błyskawicznie lariatem godzi w cześć Davey'a. Podnosi się Lesnar, ale już ma go Cesaro, który za wszelką cenę chce pozbyć się Brocka z ringu. Swagger ma aktualnie problemy z braćmi Blues.

Jako 24. partner Richardsa, Tyler Breeze!

Mnóstwo fotek z telefonu zanim Breeze wchodzi do ringu. Philips Richards woła o pomoc, gdyż gniecie go po prostu Ambrose. Tyler odpowiada, że boi się popsuć sobie fryzury, ale ostatecznie próbuje uratować kolegę. Cesaro jest zmuszony do ucieczki przed Lesnarem, ale szybko dopada do zmęczonego Aidena Englisha, którym zajął się wcześniej Swagger i pozbywa się go z ringu.

ONE MAN BAND w drodze do ringu!

Tyler i Richards o dziwo radzą sobie z Ambrosem. Seria punchów od Daveya oraz chopów od Breeza dają efekty, ale raczej działa tu zmęczenie. Lesnar próbuje zabawić się z Showem, ale nic mu z tego nie wychodzi. Na jednej ręce z ringu zwisa Austin.

Batista!

Dave szybko przejmuje inicjatywę. Tyler, Davey i powracający na ring Breeze dostają po shoulder blocku. To samo dzieje się ze Swaggerem, Cesaro i Ambrose'm. Zostali mu jeszcze Big Blues Show oraz Brock Lesnar, ale dla nich... Dla nich The Animal ma po spearze! Ależ niesamowicie wprowadził się na ring Batista! Uwaga! Za plecami triumfującego w swoim stylu (przy linach) Dave'a podchodzi Slater! Tak! Heath wyrzuca Dave'a za liny!

I'm here to Show The World!

Dolph Ziggler rusza do ringu. Tymczasem wiadomość o eliminacji Batisty okazała się przedwczesna, gdyż udało mu się jakoś utrzymać na apronie. Dolph od razu po wejściu do ringu próbuje zająć się Richardsem, ale tutaj jest Breeze, który ratuje partnera. Swagger walczy o przetrwanie z Lesnarem. Blues Brothers odpierają wściekłe ataku Ambrose'a i Cesaro, ale ten ostatni szybko zdradza Deana i chce się go pozbyć. Blues Brothers wykorzystują to i chcą wyrzucić ich obu, a w końcu dopada do nich Lesnar, który nie wyeliminował wprawdzie All Americana Americana, ale spacyfikował go na tyle, by być spokojnym o swoje plecy. Szalony Brock chce podnieść całą czwórkę zawodników!

I jako 28. wchodzi Randy Orton! Przypomnijmy zasady. Ostatnia 8 w ringu (poza zwycięzcą) weźmie udział w turnieju o pas World Heavyweight. Aktualnie w ringu jest 12. zawodników. Cesaro, Ambrose, Big Blues Show, Austin Blues, Lesnar, Swagger, Richards, Breeze, Slater, Batista, Ziggler oraz Randy Orton.

Randy zaczyna od RKO out a nowhere dla Batisty. Następnie robi to samo z Heathem Slaterem oraz Dolphem Zigglerem. Ależ nabuzowany jest The Viper. Atakuje teraz Tylera Breeza, któremu z pomocą przychodzi Richards, ale nic im to nie daje. Orton ma swój dzień. Tymczasem Lesnar odchodzi od wypychającej się czwórki i rusza w kierunku niczego nie spodziewającego się Ortona. Ground and pound! Ostatecznie Blues Brothers nie mogą wypchnąć Cesaro i Ambrose'a.

29. to Eric Young!

Eric rusza do ringu i szybko wskakuje na narożnik! Diving elbow drop na tażających się po ringu Lesnara i Ortona, czym budzi ogromny cheer. Showtime nie rezygnuje, rozdaje teraz superkicki dla Slatera, Batisty, Breeze'a oraz Richardsa. Teraz wplątuje się w walkę z Blues Brothers. Pomaga mu Jack Swagger, który eliminuje Austina Bluesa poprzez powerbomb za ring. Big Blues Show zostaje osaczony w narożniku przez Ambrose'a, Cesaro, Austina Bluesa i Erica Younga. Ci nacierają na niego, ale Show się broni. W końcu jendak nie jest w stanie powstrzymać tej fali ataków. Próbują go wypchnąć za ring!

3... 2... 1... jako ostatni wchodzi... JBL! WHAT?! Johnowi jednak nie śpieszy się do ringu. Wjeżdża swoim kadilakiem na arenę i trąbi klaksonem.

Tymczasem Young, Ambrose, Cesaro i Swagger wypychają poza ring Big Showa! JBL powoli iddzie do ringu. Teraz bardzo ładna akcja tag-teamowa Davey'a Richardsa oraz Tylera Breeza. Wyskakują na apron i chcą skoczyć na wcześniej atakujących ich Batistę oraz Lesnara, ale tutaj... z ringu zrzuca ich JBL! To koniec! A więc mamy już finałową 10! JBl potrzebuje jeszcze jednej eliminacji, by móc wybierać sobie zawodników do poszczególnych walk turniejowych, wbrew terminarzowi ustalonemu przez chairmana! I tak też się dzieje! Ziggler i Slater pozbywają się Erica Younga! Czyli Young jest i tak w turnieju! JBL jest już w ringu i teraz częstuje Swaggera i Slatera clothesline'ami. Zatrzymuje się na Batiście, który ucisza go spinebusterem, ale tego dopada teraz Ambrose, Dirty Deeds! Dean tauntuje, ale jego radość nie trwa dlugo! Zig Zag dla Moxley'a! Doplh zostaje dosłownie zneutralizowany przez Neutralizer Cesaro! Nasrane finisherami gęściej niż kupami psimi po zimie na chodnikach! To jednak nie koniec! Brock Lesnar wynosi Cesaro pod F5 i... trafia! Lesnar nabuzowany... Lesnar trafiony! RKO! Orton triumfuje teraz nad leżącymi przeciwnikami i rzuca się na najbliższego. Jest nim Heath Slater! Clothesline! I Slater poza ringiem! na nogi staje Jack Swagger. Kopniak dla Ortona i czyżby Red, White and Blue Thunder Bomb?! Nie! Randy obija glowę Swaggera i zeskakuje z niego, a następnie kolejnym clotheslinem pozbywa się rywala. Siedmiu zawodników w ringu. JBL się podnosi, ale Orton ma go gdzieś. Rusza na byłego partnera z Evolution i zaczyna brutalnie go kopać. Tymczasem wstaje Cesaro. On skorzysta z podnoszącego się JBL'a. Cesaro Swing! Ależ długo kręci przeciwnikiem i w końcu nim rzuca! Antonio triumfuje. Jednak popatrzmy na Brocka Lesnara oraz Zigglera! Dolph ustawił sobie Brocka w idealnej pozycji do Zig Zagu! Skacze i... trafia na barki Lesnara! F5 poza ring! Tego Ziggler się nie mógł spodziewać! Brock jednak nie ma czego świętować! Clothesline od Batisty, który pozbywa się Lesnara z ringu! To samo próbuje zrobić Orton z Ambrose'm, ale ten blokuje nogą na linie i wymierza Randy'emu kilka łokci. To próbuje wykorzystać Cesaro, który rzuca się na Deana, ale... ten wykonuje flap jacka! Ależ boleśnie uderza w liny. Formalnością dla Deana jest wyrzucenie Cesaro. A więc została czwórka. Każdy stoi w jednym z narożników. Żaden nie chce zaatakować, ale w końcu Moxley rzuca się na Ortona. Batista bierze z braku laku JBLa. Dave próbuje wyrzucić starszego przeciwnika, ale nie idzie mu to za dobrze. Orton w tarapatach. Zostaje wyniesiony niby pod suplex, ale Ambrose stawia go na apronie zamiast rzucić do tyłu! Bierze krótki rozpęd i naciera! Orton bez szans... A jednak podwija linę, Dean za ringiem! Nie może uwierzyć w to, co właśnie się stało! Batista puszcza w końcu JBLa, gdyż nie umie sobie z nim poradzić. Idzie w kierunku Ortona. Zaczyna się wymiana, wet za wet, punch za punch, w końcu shoulder block za shoulder block, ale żaden nie chce upaść, żaden nie chce odpuścić. Obaj są już bardzo zmęczeni. Dave w końcu traci cierpliwość. Uderza z kopniaka i wykonuje powerbomb! Tak jest! Finisher connected. Chwyta za kark nieprzytomnego Ortona i wyrzuca go za ring! Obraca się i tauntuje, pokazując kciuki w dół JBLowi. Zaraz... Orton chwycił się lin. Nie wypadł, leży na apronie! Lecz Batista nie może tego widzieć, jest w całości zajęty klęczącym i błagającym o litość Bradshawa! John jednak widzi doskonale Ortona. Randy wstaje powoli, dzięki pomocy lin. Batista chwyta głowę JBL'a i wsadza pomiędzy swoje uda. Szykuje się powerbomb! Nie! Nagle zaskocozny Dave słyszy hałas za swoimi plecami! RKO! Randy i JBL podnoszą Batistę i wyrzucają go poza ring! A więc w środku zostaje JBL i Randy Orton. Obaj szykują się do walki, ale nagle JBL zaczyna się śmiać. Orton też się uśmiecha. JBL podchodzi do Randy'ego i podnosi jego rękę do góry, po czym... to niewiarygodne! Wychodzi z ringu przez trzecią linę! Randy Orton w tych niecodziennych okolicznościach wygrywa! JBL podchodzi do niego i ściska go, a my przenosimy się na zaplecze.

Tutaj jest Renee Young z Blues Brothers!

Renee: Witam Was bardzo serdecznie, moimi gośćmi są dziś The Big Show...
The Big Blues Show: The Big Blues Show, koleżanko.
Renee: Oraz Austin Aries.
Austin Blues: Austin Blues. Ale i tak czółko.
Renee: Nie udało Wam się wygrać Royal Rumble matchu. Bardzo ubolewacie?
The Big Blues Show: Prawdę mówiąc to nie, koleżanko.
Austin Blues: Właśnie. Mamy misję od Boga.
Renee: Doprecyzuj.
The Big Blues Show: Posłuchaj, siostro. Dzisiaj chcemy załapać się do drużynowego meczu.
Renee: Którego z nich?
Austin Blues: A to jest jakaś różnica, siostro?
Renee: W pierwszym są The Usos i Brooklyn Hoolingans...
Austin Blues: Nienawidzę chuliganów.
The Big Blues Show: Ja też, brachu. Chyba będzie trzeba dać im nauczkę.
Austin Blues: Skopiemy im tyłki. W końcu mamy misję od Boga.
The Big Blues Show: Amen, bracie.
Renee: To chyba będzie na tyle. Odmeldowuję się!

Przenosimy się do szatni Jacka Swaggera

Jack Swagger: Szanowne Amerykanki, Szanowni Amerykanie. Czwartego lipca, jak co roku, obchodziliśmy święto niepodległości. To, że nasz naród wyrwał się angielskiemu zaborcy, uważam za jedno z dziedzictwa Stanów Zjednoczonych. To pokazuje wielki hart ducha nas, Amerykanów. Co jednak dla Was znaczy dzień niepodległości? Dla wielu z Was, oglądających ten program emigrantów, jest to jedynie dzień wolny od pracy, którą zabieracie potomkom tych, którzy walczyli o ten kraj. Dla Was to tylko dodatkowe święto, na które możecie sobie gwizdać, bo Was nie dotyczy, bo jest Wam zbędne, bo tak naprawdę nie jesteście związani ze Stanami Zjednoczonymi i nie rozumiecie, ile dla nas, prawdziwych Amerykanów znaczy to święto. Dlatego też zaśpiewajmy dzisiaj. Oh look, can you see...

Rozlega się pukanie

Aiden English: Proszę o wybaczenie, jednak jako angielski dżentelmen, nie mogę zaakceptować tego, co właśnie wygadujesz. Zaślepienie Twoje i tego Twojego śmiesznego narodu w siebie jest tak ogromne, iż nie zauważacie, że zawsze byliście beneficjentem Jej Królewskiej Mości oraz Wielkiej Brytanii.
Jack Swagger: A tak na amerykańsko-angielski, Brytolu?
Aiden English: Nie pozwolę obrażać ani mojej ojczyzny, ani też Jej Królewskiej Mości, toteż żądam satysfakcji i rzucam Ci rękawicę, prosto w Twą, niewyparzoną oraz otwartą ze zdziwienia gębę. Zaprawdę, będę niasamowicie ukontentowany, gdy pokonam tak niesubordynowane indywiduum, mające czelność tak ordynarnie się odzywać i wychylać przed szereg, gdzie wcale go nie proszą.
Jack Swagger: Eee? chcesz w papę, kasztanie?
Aiden English: Zaiste, wreszcie zrozumiałeś. Za tydzień na Impact starcie Flag Match pomiędzy mną, oficerem w służbie Jej Królewskiej Mości a prostakiem, któremu amerykańska słoma wystaje z butów.

Obraz gaśnie.

Tag Team Match
(Zwycięzcy zostają pretendentami do pasów Tag-Team)

Brooklyn Hooligans (TaDarius Thomas, Kenny King) vs The Usos vs The Blues Brothers



Raport z walki: Drużynę Chuliganów zza ringu. Przez większą część walki dominował The Big Blues Show, jednak sytuacja zmieniła się, gdy na ring wkroczył jego tag-team partner. Wtedy najwięcej inicjatywy zaczęli przejawiać Kenny King i TaDarius, zmieniając się dość często. Jey i Jimmi od czasu do czasu miewali swoje 5 minut, ale nie potrafili tego wykorzystać na tyle, by zdobyć przewagę na dłużej, a tym bardziej wygrać.

Końcówka: W ringu są Jey Uso, Kenny King oraz The Big Blues Show. Kenny teraz bardzo ładnie spinning heel kickiem trafił skaczącego na niego z lin Jey'a. Jednak zaraz za nim stoi Olbrzym! Big Show podnosi przeciwnika i mamy chokeslam! Ależ fantastyczna akcja!  1...2... Jey Uso przerywa heroicznym rzuceniem się na Showa! Blues Brother wstaje wkurzony. Jey'a jakby wmurowało w ziemię! Kolejny chokeslam i... tak jest! 1...2... Nie ma! Jimmy ratuje brata! Nie na długo! Naciera na niego TaDarius Thomson, który błyskawicznie eliminuje Uso z kwadratowego pierścienia! Chuligan jednak nie zauważa, że za nim jest Austin Blues! Brat potężnym clotheslinem zmiata z ringu Afroamerykanina, ale sam także wypada poza ring. Sędzia patrzy, czy wszystko w porządku z tymi, którzy wypadli, a to wykorzystuje Big E Langston! Big Ending dla Big Showa! Z trudem, ale udaje mu się. Do siebie dochodzi Kenny King, a Big E zawiadamia sędziego o pinie! 1...2...3! To koniec! Chuligani w finale walki o pasy tag-teamowe!

Przenosimy się na zaplecze. Siedzi tam załamany Rey Mysterio.

???: Hey, Rey!
Rey Mysterio: ?
Sami Zayn: Słuchaj, wiem, że jesteś bardzo załamany, bo chciałeś za wszelką cenę wygrać dzisiaj Royal Rumble Match i postarać się o World Heavyweight Championship.
Rey Mysterio: Jasne, esse. To było moje marzenie. Chciałem wygrać, tak jak wtedy... Brakuje mi sukcesów, ale nigdy nie braknie mi wiary. Zdobędę mistrzostwo świata wagi ciężkiej PWS. Nie dziś, to jutro.
Sami Zayn: Posłuchaj, Rey. A może warto by było skierować swoje oczy troszeczkę w innym kierunku? Dobrze nam dzisiaj się współpracowało w ringu. Mimo porażki, sądzę, że zaprezentowaliśmy się z dobrej strony.
Rey Mysterio: Co masz na myśli, Amigo?
Sami Zayn: Co powiedziałbyś, gdybym Ci zaproponował udział w turnieju o pasy Tag-team? Jest wciąż jeszcze jedno miejsce i jakoś nikt nie kwapi się go zająć. Jeśli nie ma póki co szans na World Heavyweight, a mogę Cię zapewnić, że to także mój cel w tej federacji, dlaczego nie spróbować powalczyć o coś na nieco mniejszym pułapie, huh?
Rey Mysterio: Niech będzie. Ale gdy tylko nadarzy się szansa na World Heavyweight Championship...
Sami Zayn: Jasne Rey. W takim razie... do zobaczenia.

A teraz mamy przyjemność przenieść się do gabinetu JBLa!

JBL: Dobra. Czyli mamy zapełnione miejsca w Tag-Teamach. Dzięki, narazie, cześć. <wyłącza telefon> Dobra robota Randy. Wszystko poszło cholernie gładziutko. Teraz tylko trzeba mniej więcej określić, kto będzie dla Ciebie najmniejszym zagrożeniem i dać mu łatwą drogę do samego finału, a w finale... zresztą już wiesz co się stanie. Tak czy owak, jesteś już teraz mistrzem World Heavyweight.
Randy Orton: Poszło faktycznie łatwiej niż myśleliśmy. Ale powiedz szczerze, kto może mi zagrozić. Batista? Ten dziadek? Brock Lesnar? Który ma mięśnie, ale nie ma sprytu, umiejętności zachowania się w ringu? A może ten dzieciak Ambrose? Bo Cesaro gra chyba z nami, czyż nie?
JBL: Ciiii, to póki co tajemnica. Niemniej, masz jednak rację. Najgroźniejsza wydaje się być ta trójka. Myślę, że wiem już jak będzie wyglądał dzisiejszy ćwierćfinał.

Obraz gaśnie. Jesteśmy w ringu, gdzie stoją już wszyscy oprócz Tylera Breeza.

Davey Richards: Nazywam się Davey Richards i radzę Wam wszystkim zapamiętać to nazwisko. Wraz z nieobecnym jeszcze Tylerem Breezem, tworzymy Tag-Team pod nazwą Best In The World. Jesteśmy najlepsi na świecie w tym co robimy, dlatego też spotkanie z bandą nieudaczników, którą tutaj zaserwowali nam nasi szefowie, wydaje się być formalnością do tego, by najpierw sięgnąć po pasy Tag-Team, a następnie po najwyższe trofeum tej federacji. To skandal, że nie zostaliśmy wytypowani do walki wieczoru, ale cóż, przyzwyczaiłem się już do tego, że nie jestem na tyle doceniany w poszczególnych federacjach, na ile zasługuję. Na szczęście jednak nie zamierzam ulegać tym, którzy tak feralnie postawili na mnie, największą gwiazdę pro-wrestlingu, krzyżyk. Zamierzam z tygodnia na tydzień udowadniać im wszystkim i każdemu z osobna, że jestem NAJLEPSZY... NA ŚWIECIE!
Tyson Kidd: No dobra, koleżko, a gdzie ten Twój partner?
Justin Gabriel: Poprawia fryzurę w toalecie?
Davey Richards: Screw on you!

W końcu jednak w ringu pojawia się Tyler Breeze i możemy zaczynać!

Tag Team Match
(Zwycięzcy zostają pretendentami do pasów Tag-Team)

Best In The World vs No Risk No Champaigne  vs Rey Mysterio & Sami Zayn



Raport z walki: Przede wszystkim widzieliśmy bardzo ładną, high flyerską walkę pomiędzy Rey'em Mysterio, Samim Zaynem a drugą dwójką high-flyerów. Od czasu do czasu włączali się w to także Tyler oraz Davey, którzy jednak raczej unikali walki. Ze zmiennym szczęściem raz wygrywali Zayn i Mysterio lub Kidd i Gabriel.

Końcówka: Ależ teraz do ringu wszedł Richards! Larian, kolejny! I jeszcze jeden. Davey dominuje, a następnie wspina się na narożnik, gdzie tauntuje. Nie zauważa jednak, że podchodzi do niego Mysterio, który próbuje wyskoczyć pod hurricanranę! Pudło! Davey sprytnie zastawia się i nie daje się zrzucić, a następnie wyskakuje! Philips Bomb! Shooting Star Press dla wciąż leżącego Tysona Kidda! Próba przypięcia! 1...2... kick out! Richards wstaje i mamy schoolboy pin od Mysterio! 1...2...3! To koniec! Dziwnie, ale jednak wygrywają Rey oraz Sami!

Z ringu zwlekają się Justin i Tyson, ale Breezowi oraz Richardsowi zdaje się być jeszcze mało! Richards atakuje  Mysterio, ale ten sprytnie podcina oponenta! Breeze naciera w tym samym czasie na Zayna, lecz Sami szybko się uchyla, powodując, że Tyler wpada w narożnik. Helluva Kick dla Playboy'a! Impet jest tak niesamowity, że Breeze chwiejąc się, opada obok Richardsa, a to oznacza jedno! Podwójne 619! Podwójne zwycięstwo Rey'a i Samiego, skwitowane piątką!

Spoiler:

Reklama

Samuel Shaw: Nazywam się Samuel Shaw i w ringu jestem... Iluzjonistą. <wyciąga asa kier, wkłada go do talii, tasuje i znów wyciąga asa kier!> Jednak nawet moje magiczne sztuczki mogłyby nie wystarczyć, gdyby nie lata treningów, które spędziłem na siłowni oraz uprawianiu wrestlingu w praktyce. Poza sztuczkami z kartami... nie róbcie temu w domu, w szkole, w pracy.

I walk alone! I już na arenie pojawia się Dave Batista, który wchodzi w stroju wrestlingowym na rampę. Zawodnik ma mikrofon i idzie do ringu!

Batista: PWS. Stoję tutaj, w Dallas, tylko i wyłącznie dla jednej rzeczy, z jednego powodu. Powód ten prawie mi dzisiaj odebrano. Jestem tutaj po to, by zdobyć World Heavyweight Championship. Randy, to że jesteś oszustem, wiem już od dawna. To, że jesteś zwyczajną gnidą, wyszło dopiero dzisiaj. Uwierz mi jednak, że Twoje wymyślne sztuczki, Twoje sojusze, Twoje różnorakie gesty nie zmienią niczego. Zdobędę w turnieju to, z czego dzisiaj mnie okradłeś, a co należało do mnie. Miano pretendenta do MOJEGO tytułu. Na Summer Crisis mam zamiar skopać Ci tyłek i zrobię to. Niezależnie od tego, kogo Twój koleżka w kapeluszu wytypuje przeciwko mnie. A...

!!! To Dean Ambrose, który kieruje się do ringu!

Dean Ambrose: Dave... Całkiem możliwe, że dzisiaj wyszedłbym i zamiast Ciebie mówił, jak bardzo ważne dla mnie jest zdobycie World Heavyweight Championship. Całkiem możliwe, że także dałbym i Randy'emu Ortonowi i wszystkim tym ludziom zgromadzonym dzisiaj w Dallas wiadomość. Nie zrobiłem tego, ponieważ wolę, by moje czyny mówiły za mnie. Widzisz, spędziłem dzisiaj w ringu o wiele więcej czasu niż Ty. Przyszedłeś już niejako na gotowe, a teraz zaczynasz płakać o oszustach, o różnego rodzaju przekrętach, krzywdach jakie Cię spotkały i innych przykrościach. Daruj sobie, bo jesteś żałosny. Jesteś jak gówno w zatkanym kiblu. Nie tylko szykujesz nudną, monotonną pracę przepychania, nie tylko jesteś naprawdę niewiele wart, ale i wyglądasz... dość paskudnie.
Batista: Posłuchaj, gnojku. Porównałeś mnie do czegoś, co zatyka kibel? <Dave uśmiecha się> w takim razie udowodnię Ci, że mnie przepchnąć się nie da, niezależnie od tego, jakimi narzędziami dysponujesz, niezależnie od tego jak się do tego będziesz zabierał. Dean... utknę Ci w gardle, tak jak robiłem to różnym innym niedorajdom, sprawię, że się udławisz, bo wziąłeś do swojej niewyparzonej gęby za duży kęs, dzieciaku.
Dean Ambrose: Nie, to Ty mnie posłuchaj. Nic do Ciebie nie mam, poza tym, że Twój czas już się skończył i nużysz mnie swoją gadką. Jest jednak jedna bardzo ważna kwestia. Stoisz między mną a pasem World Heavyweight. A ja... ja jestem jak taran. Wszelkie przeszkody na mojej drodze niszczę.
Batista: Ambrose, przychodzisz sobie do ringu, jakbyś był niewiadomo kim, stajesz na przeciwko mnie, jak gdybyś wygrał w swojej karierze już czterokrotnie World Heavyweight Championship w przeszłości i chcesz mnie pokonać? Nie chcę Cię urazić... albo nie, poczekaj. Chcę Cię urazić. Jesteś w tym biznesie nikim. I nikim...
Dean Ambrose: Nikim, które spuści Ci niezłe manto. Może jeszcze nie dzisiaj, może nie za tydzień, bo starcie Dean Ambrose - Dave Batista jest godne finału, ale zrobię to. Będę Twoim koszmarem, Dave. Twoim i pozostałeś szóstki, jeśli któryś z nich zdecyduje się spróbować swych sił ze mną. I nie łudź się, że ktokolwiek...

Nagle jednak na titantronie pojawia się sam generalny manager Imapktu!

JBL: Spokojnie koguciki, bo inaczej obu Was każę przerobić na rosół. Cóż, skoro tak bardzo się nienawidzicie, to wybór na dzisiejszą walkę wieczoru wydaje się prosty. Jednak, żeby jeszcze bardziej uatrakcyjnić to starcie, mam pewien pomysł. Przedstawiam Wam dzisiejszego sędziego specjalnego tego meczu!

Nagle na rampie pojawia się Antonio Cesaro ubrany w strój sędziego!

JBL: Powodzenia. <z wyraźnym uśmiechem na ustach>

Singles Match
(Ćwierćfinał Turnieju o miano drugiego pretendenta do pasa World Heavyeight)

Batista vs Dean Ambrose



Raport z walki: Ku zdziwieniu wszystkich, raczej przewagę ma Ambrose. Cesaro raz jednemu, raz drugiemu zawodnikowi robił po prostu na złość. W końcu Dean nie wytrzymał i specjalnie rzucił w Szwajcara Batistą. Cesaro o dziwo go nie zdyskwalifikował, ale od tego momentu raczej pomagał Batiście, który jednak wyraźnie zaznaczył, że chciałby, aby Cesaro włożył sobie swoją koszulkę sędziego w dupę.

Końcówka: Dean w natarciu, posyła teraz oponenta na liny, ale Batista błyskawicznie odzyskuje przytomność umysłu. Shoulder block! Dean wstaje, ale Batisty już nie da się zatrzymać! Kolejny! Mamy teraz taunt i szykuje się Batista Bomb! Wyniesienie i... Ambrose się broni! Atakuje pięściami twarz Batisty! Dave nie wytrzymuje i puszcza Ambrose'a, a tutaj czeka go kopniak w brzuch. Dirty Deeds dla Batisty! To chyba koniec. Ambrose pinuje! 1...2...3! To jednak nie pada, gdyż Cesaro właśnie przekręca sobie głowę w charakterystyczny sposób! Ambrose wstaje i pyta się, czy Szwajcarowi źle oddycha się prostym nosem, ale sam zostaje zaskoczony gut kickiem! Neutralizer! Publika jest trochę w szoku, bo Cesaro kładzie Batistę na Ambrose'a i odlicza. Tak do półfinału przechodzi Dave Batista!

Do ringu natychmiast kieruje się JBL oraz Randy Orton. Ten pierwszy gratuluje Cesaro "dobrego" występu jako sędzia, natomiast ten drugi podchodzi do zwłok rywali z mikrofonem.

Randy Orton: Przyszedłem Ci pogratulować Dave, a Ty... A Ty śpisz. Może to i lepiej? Oczywiście dla Ciebie, Dave, bo gdy się obudzisz... gdy się obudzisz, znajdziesz się w prawdziwej marze. Tak, Dave, dzisiaj, tutaj to ja rozdaję karty. Zarzucałeś mi oszustwa, ale to wszystko jest nie tak, Dave. Sam powiedziałeś, że zrobisz wszystko dla tego tytułu, dlaczego więc mój układ z JBLem Ci się tak nie podoba? Dziś ten młodziak okazał się lepszy od Ciebie. Potraktuj to jako nauczka. Jeśli nie wyciągniesz z niej wniosków, a sądzę, że tak uparty stary, drewniany, kloc jak Ty tego nie zrobi, mam przed sobą prostą drogę do mistrzostwa. To wszystko, co chciałem Ci powiedzieć. No, może nie wszystko.

W tym momencie Cesaro brutalnie pozbywa się z ringu Deana, a Randy pokazuje, by podniósł Batistę. Szwajcar pomaga wstać Batiście i... RKO! RKO dla The Animala. JBL, Randy Orton oraz Cesaro wznoszą ręce w geście triumfu nad leżącym Batistą i tym widokiem...

...Impact schodzi z anteny!

Offline

 

#3 2014-07-11 10:01:17

 Wiater

Paige Lover

Skąd: Włocławek
Zarejestrowany: 2014-07-02
Posty: 12
Punktów :   

Re: PWS Wednesday Night Impact #1 (9.07.14)

Fajna gala XDDD

Offline

 

#4 2014-07-11 10:19:26

 Wiater

Paige Lover

Skąd: Włocławek
Zarejestrowany: 2014-07-02
Posty: 12
Punktów :   

Re: PWS Wednesday Night Impact #1 (9.07.14)

+ Stan Madoff to ciekawa, interesująca postać. Zwłaszcza z tym wyglądem.. ciekawi mnie geneza wyboru Grabowskiego na prezesa federacji xD Theme song kosi jaja. Nie lubię zbytnio JBL'a jako workera, wolę go jako komentatora. Swoje lata ma już za sobą.
- Nie wiem czy Royal Rumble na pierwszej gali to dobry pomysł, niby można zobaczyć wszystkich zawodników ale wg. mnie to za duże przedsięwzięcie - Royal Rumble od niepamiętnych czasów kojarzy mi się tylko z PPV. Można tu było dać zwykły Battle Royal. Tym bardziej, jeżeli wygrywa Orton..
+ Big Blues Show XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
+/- Pasuje Maćkowi pisanie Swaggersem, ale tylko w pierwszej kwestii, później bło już tragicznie - Swagger nie mówi do nikogo per "kasztanie" ..
+ Fajnie, że nakreślają się już jakieś storyline'y, ciężko jest wymyślać i wprowadzać w życie na pierwszej gali.
+ David Phi.. tfu Dabey Richards! Generalnie dałbym minus bo kojarzy mi się z Davidem Philipsem i jego chujowymi jak barszcz na tajwańskim straganie speechami ale to nie jest David Philips więc jest ok.
+ Reklamą z Samuelem Shawem jaram się jak Rzym za czasów Nerona.
+ Za Ambrose'a w ME, uwielbiam gościa, szkoda że przegrał.. Cesaro powołał się na kluzulę łysiejących i pomógł Batiście..
+/- Przez całą galę przewijało się dużo Ortona.. trochę go za dużo moim zdaniem.

8+/10

Offline

 

#5 2014-07-11 10:46:33

BigBadLeviathan

Administrator

Zarejestrowany: 2014-07-02
Posty: 13
Punktów :   

Re: PWS Wednesday Night Impact #1 (9.07.14)

+ Przedstawienie General Managera i decyzja JBLa. Troszkę skomplikowania w prostej stypulacji Royal Rumble Matchu - i liek dis.

/ Na komentatorów nie zwracam uwagi, sry.

+ Bardzo fajnie napisany Royal Rumble Match, w bardzo przyjemny do czytania sposób. Niezłe humorystyczne wtrącenia, opisy co się działo w ringu również przyjemne. Praktycznie wszystko przeczytane na jednym tchu. Wynik RR Matchu ciekawy, JBL najpierw przedstawiony jako Fan Favourite po czym w krótkim okresie czasu zmienia się to o 180 stopni, i do tego "sojusz" z Ortonem. Czekam na rozwinięcie.

+ Ciekawy pomysł ze zrobienia z Big Showa i Ariesa, Blues Brothers. Ten gimmick pozwala na sporo ciekawych rzeczy i tutaj też czekam na rozwinięcie sytuacji.

/ Jakoś nie potrafię sobie wyobrazić Swaggera mówiącego więcej niż We The People, ale to pewnie przez to co WWE z nim zrobiło. Wolałbym tu Coltera, bo daje on więcej możliwości. Feud z Englishem, który będzie typowym Brytolem? Oby nie był tylko i wyłącznie Brytolem w gaciach, ale póki co na takiego nie wygląda. "kasztanie".. eee.. nie, ale mnie to szczerze trochę rozbawiło.

+ Trochę dziwi postawienie na Brooklyn Hooligans, bo liczyłem na Blue Brothers. Mimo to walka na plus.

+ Bardzo dobrze odwzorowany Rey, ciekawie zrobiony Zayn - coś czuję, że jednak nic z tego nie wyjdzie, z tego tag teamu, na dłuższą metę. Rey "opętany" chęcią zdobycia mistrzostwa raz jeszcze? Może być z tego niezły motyw, może nawet na jakiś niespodziewany heel turn, ale trudno byłoby sobie to wyobrazić.

- Chyba trochę za szybko odkrywasz karty, Maćku. Mogło być o sojuszu, ale jeszcze nie o Cesaro, jeśli już, bo pozostawiłeś mało miejsca na domysły. Mimo to zapatruję się pozytywnie na to co się wydarzy.

+ Haha, co tu robi Philips? Idealnie odwzorowany Łuczak. Sam segment pozytywny, pojawił się uśmiech na mojej twarzy.

- Kurczę, aż nie chcę tego pisać, ale to było strasznie średnie. Ambrose zbyt "normalny", zbyt Maćkowy, brakło mi tego psychicznego Deana z WWE. A Batista to na debila totalnego wyszedł, według mnie. Cesaro sędzią specjalnym? Wydaje mi się okej po rozmowie Ortona z JBLem wcześniejszej, ale nie mówię, że mi się to podoba. Za szybko.

+ Walka jak najbardziej na plus, Ambrose trochę odzyskał w moich oczach i wygląda na to, że to jednak chyba Dean pójdzie na grupę trzymającą władzę. Randy po walce był nawet znośny, a sytuacja po niej też spoko, chociaż tak jak już mówiłem o tym sojuszu.. ZA SZYBKO.

Ogólna ocena: 6,3/10. Jak coś pominąłem, to sorki, ale starałem się wszystko ogarnąć.

Offline

 

#6 2014-07-11 12:32:50

Doodie Man

Administrator

Zarejestrowany: 2014-07-02
Posty: 15
Punktów :   

Re: PWS Wednesday Night Impact #1 (9.07.14)

xD

Offline

 

#7 2014-07-11 12:36:35

Doodie Man

Administrator

Zarejestrowany: 2014-07-02
Posty: 15
Punktów :   

Re: PWS Wednesday Night Impact #1 (9.07.14)

(pierwsze 4 ocenki to kopia trochę bo nie chciało mi się drugi raz pisać tego, co już miałeś na pw)

+/- ten wstępik taki o, może być. z JBL'em, nie jaram się bo nie lubie JBL'a, a jak sie gada nieznanym chairmanem to też nie ma podjarki jakby to był vincent czy ktoś.

+The Big Blues Show xD całkiem ciekawy team

+podoba mi się ten English, jest fajny, mam nadzieje że nosi dziewiętnastowieczną perukę

+/- Rey z Sammim nic specjalnego. Może być, ale sam pomysł takiego taga mnie jakoś nie porywa, nic ciekawego też nie powiedzieli, chociaż nic ciekawego się tu raczej nie można było spodziewać, ot zawiązanie tag teamu. Wole Big Blues Show. Tag, który ma w sobie 30 % mocy Burgerów.


--------------------------------------------------------------------------------------------------




-komentatorzy nuda

++ za Royal Rumble Match i "Sweet Home Chicago" bardzo duży plus. Przyznaję, że przejrzałem go tylko do momentu tego najdłuższego. W tym momencie było wiadomo, że dużo się będzie dziać, a rozwiązanie z Batistą, Ortonem i JBL'em podeszło mi do gustu bo Orton Heel to było coś czego najbardziej nienawidziłem w pozytywnym tego słowa znaczeniu w życiu.

- Duże rozczarowanie, że The Big Blues Show nie zwyciężyli w tag team matchu. Ale lepsi chuligani niż usosi.

--- rozmowa JBL'a z Ortonem i te dissy na Batiste czy Lesnara to tak jakbym czytał posty na efedzie jakiegoś Fiva.

+Richards nienajgorzej, lubię go bo kojarzy mi się z Philipsem i jak grałem w EWR Ring of Honorkiem to rozpierdalał każdego.

+/- wygrana pary Rey-Zayn w ogóle mnie nie cieszy no ale będzie efektowna walka na pewno z tymi chuliganami. Tag Teamy mają fajnie w walce wyglądać przede wszystkim nie?

+/- Naprawdę oni rozmawiali o tym jak się przepycha, nawiązując do kibla? xD Cesaro <3

+Pomysł na main event

+Pomysł na końcówkę. Orton i JBL trzymają się planu i wybierają w ich przekonaniu słabszego rywala Randiemu. Nawet fajnie zrobione

7/10. Fajna gala nawet. Tylko proszę, przyłóż się bardziej do prowadzenia Ortona.

Offline

 

#8 2014-07-17 13:14:32

Dżewo

Administrator

Zarejestrowany: 2014-07-02
Posty: 20
Punktów :   

Re: PWS Wednesday Night Impact #1 (9.07.14)

* Stan to w porządku gościu. Ciekawe czy będzie się jeszcze pojawiał na tygodniówkach. JBL jako GM, to było do przewidzenia. Ja Bradshaw'a kocham całym moim sercem, cokolwiek by ten człowiek nie robił, więc jak najbardziej fajny pomysł. RR wymienił bym raczej na Battle Royal, albo chociaż wywalił nazwę Royal Rumble bo to raczej trademark WWE.

* Szczerze to nie czytałem Royal Rumble, ale z tego co zdążyłem zauważyć i to na co Maciek zwracał mi uwagę to Sandow jako Clint Dempsey xD Coś pięknego <3 I RVD jako roznosiciel Pepsi. I dokładnie to ten koleś robiłby gdyby był u mnie. Wygrywa Randy eh...postaram się patrzeć na to trzeźwo. Orton ok...Tylko to pojawienie się JBL'a było opisane jak jakaś niespodzianka, a sam w segu otwarcia zgodził się na występ.

* Staram się przepuścić przez głowę obraz Aries'a w ciemnych okularach przeciwsłonecznych, kapeluszu i garniturze a'la Blues Brothers 2000 i za nic mi to nie przejdzie. Oni fajnie się prezentują w segmencie, fajnie gadają, ale sama wizja Showa i Austina razem jako Blues Brothers nigdy nie będzie czymś za co zapłaciłbym 30zł, bo tyle pewnie bilety chodzą.

*Za to "kasztanie" to mnie trafiło xD Kompletnie nie w stylu Swaggera, ale może przez to było dla mnie zabawne? Maybe. Jak większość czekam na Zeba on jest w porządku koleś. Pogadać umi. Podoba mi się Aiden. To jest coś innego, lekko, ale jednak od tego co widzę na NXT. Póki co sprawdza się w mojej opinii.

*Trochę obojętna była dla mnie walka TT. Może lepiej by było jakby Bluesowi Bracia wygrali. Wszyscy by byli zadowoleni.

*Słodko pierdzący Sami - ok, inaczej go sobie nie wyobrażam. Rey z lekko ciemniejszymi barwami. Bo tak to nazwę. To jest na pewno coś innego niż potulny luchadorek, oaza spokoju. Zobaczymy jak się potoczy historia.

*Spoooiiileeeer!

*Jeszcze tego tu brakowało. Jeśli Łuczak nie wyjdzie po za granice mid cardu będzie w porządku. Powinien wszystko po kolei moczyć...jak leci. Skoro taki Best In The World.

*Ambrose za płaski. Nudnawy wręcz. Dawaj Batistę z NWE. Ich gehe alaine!

*Wg. mnie zbędna ta Ortonowa gadanina na koniec. Powinen wejść RKO i na razie

8/10

Offline

 

#9 2014-07-20 13:05:00

Philipsiak

Nowy użytkownik

Zarejestrowany: 2014-07-10
Posty: 5
Punktów :   

Re: PWS Wednesday Night Impact #1 (9.07.14)

Plus za theme gali. 

Postać prezesa w sumie w miarę mi się spodobało, fajnie zaczął swoją pierwszą przemowę w federacji. JBL jako GM spoko, choć trochę za bardzo zakręcił z tymi pretendentami w mojej opinii.

O komentatorach można napisać tylko tyle, że byli.

Walk nie chce mi się czytać, sorry, mogę napisać jedynie, że ciekawa końcówka.

Wywiad z Blues Brothers... Borze XD Nie mogę sobie wyobrazić Showa w takim gimmicku, ale można to fajnie wykorzystać.

"Eee? chcesz w papę, kasztanie?" taaaaaaaaaaaaaaaaaaaag <3 Obaj panowie zostali naprawdę fajnie pokazani, Swagger jest głonbem, a gimmick Englisha jest świetny i fajnie się w to wczułeś.

Fajne połączenie w tag Zayna i Mysterio, chociaż chciałbym, żeby ten pierwszy nie był przesadzonym słodkopierdzącym fejsem.

Ciekawe połączenie ferajny JBL, wydaje się, że Cesaro będzie pasował tam doskonale. Dobrze przeprowadzona rozmowa.

Czemu Richards jest w teamie z Breezem? Best in the World <3 Niezła wypowiedź Davey'a, ale bez szału.

Philips Bomb <3 Zaskakujący wynik chyba, bo zwycięstwa Rey'a i Samiego się akurat kompletnie nie spodziewałem, chociaż w sumie Macieg lubi Mysterio.

Oby Ambrose przepchnął Batistę jak Remik Goldberga. :v Fajna wymiana zdań, w której moim zdaniem lepiej wypadł Ambrose. Fajnie jest grana postać Deana i mam nadzieję, że będzie kimś ważnym w tej federacji. Dave tag trochę zbyt standardowo, przez co wypadły jego słowa trochę nudno. Fajny pomysł z sędzią specjalnym w postaci Cesaro.

Niezła wypowiedź Ortona na koniec. Wygląda więc na to, że o pas powalczy Randy z Batistą, choć na chwilę obecną nie grzeje mnie ani trochę pomysł na ten feud i że to oni będą walczyć o pas. Fajna końcówka.

Niezła gala na początek, choć nie było nic co zapadło by w pamięci, ale to dopiero pierwsza tygodniówka, więc rozumiem. 3+ w skali szkolnej.

Offline

 
  • Index
  •  » PWS
  •  » PWS Wednesday Night Impact #1 (9.07.14)

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi

[ Generated in 0.093 seconds, 9 queries executed ]


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.diversslain.pun.pl www.gra-metin2.pun.pl www.slawkow.pun.pl www.klubsm.pun.pl www.internetowo.pun.pl